Gra o Tron: Ród smoka to jedyny w swoim rodzaju fenomen. Nie przypominam sobie drugiego takiego serialu, w którym poziom rósłby z odcinka na odcinek przez kolejne osiem tygodni. Dopiero nieco słabszy dziewiąty epizod pokazał, że nawet tak znakomity serial może złapać chwilową zadyszkę.
Jasne, "Gra o tron" zrobiła ich wiele, wcale nie tylko w finałowym sezonie, ale miała przy tym odwagę wyjść poza schemat. "Ród smoka" trzyma się bardzo bezpiecznych ścieżek, z których nigdy z nich nie zbacza, lecz jest przy tym historią pozbawioną większej energii, o której przypływ czasem prosi się tu jak o podmuch smoczego ognia.
Ród Smoka a Gra o Tron. Znajomość „Gry o Tron" nie jest wymagana, aby zrozumieć fabułę „Rodu Smoka". Obie produkcje dzieli około 200 lat, więc pomimo występowania tych samych miejsc i nazwisk, mamy do czynienia z całkowicie nową historią i postaciami.
Przypomnijmy, że pierwszy spin-off „Gry o tron" to „Ród smoka". Jest to opowieść rozgrywająca się 200 lat przed czasami, w których osadzona jest „Gra o tron".
Reklama Gra o tron: Ród smoka po raz kolejny udowadnia, że Daemon to najlepiej zagrana i napisana postać w produkcji. Wystarczyła pierwsza scena, w której przedstawiciel rodu Targaryenów pojawia się w Dolinie. Matt Smith nie musi wiele robić, by skraść uwagę widza. Aktor nie szarżuje w swojej kreacji.
Sem1x6.